Na miejscu byliśmy jeszcze przed panią D. Najpierw przejechaliśmy ulicą wzdłóż, żeby wybadać sąsiedztwo. Na ulicy stoi kilka już zbudowanych domków, kilka budujących się na różnych etapach budowy i jeszcze kilka pustych działek. W co drugim zamieszkałym domku widać małe place zabaw dla dzieci, pomyślałam, że to wspaniale, że mieszkają tu dzieci, zza płotu posesji naprzeciwko radośnie szczekał na nas pies. Zanim przyjechała pani D zdążyliśmy jeszcze obejść działkę dookoła i przyjrzeć się budynkowi i działce z każdej strony. Działka jest narożna, od frontu i z prawej strony droga żwirowa, z lewej strony ogrodzenie sąsiadów a z tyłu pole. Na tylnej granicy działki pierwsza niespodzianka - słup energetyczny średniego napięcia, jedną nogą stoi chyba nawet na "naszej" działce, wygląda niezbyt ładnie ale z tym raczej udałoby się coś zrobić. Dom z zewnątrz wygląda na dużo mniejszy niż na zdjęciach ale to też dobrze, nie chcę spędzać połowy życia na sprzątaniu. Gdy skończyliśmy nadjechała pani D. Do budynku weszliśmy przez garaż. Duży dwustanowiskowy z przyległym pomieszczeniem gospodarczym bez trudu pomieści nasze auta a także rowery, hulajnogi i inne jednoślady naszych dzieci :) Z garażu weszkiśmy po dwóch schodkach wyżej i tu niespodzianka PIWNICA pod całym domem. Zaprojektowano w niej kotłownię, pralnię z suszarnią oraz dwa pomieszczenia, które można przeznaczyć na dowolny cel. Mój mąż od razu zaadoptował jedno z tych pomiszczeń dla siebie i swojego hobby :) Na ścianie w kotłowni wystaje pomarańczowa rura. W piwnicy i garażu na ziemi piasek - zero wylewek. Z piwnicy kilkoma schodkami wyszliśmy bezpośrednio do salonu. Pomimo okien zabitych deskami był z racji pięknej słonecznej pogody ładnie doświetlony, w krztałcie litery L, połączony z kuchnią. Tu od razu poczułam się dobrze. Z salonu prowadziło szerokie wyjście do przestronnego wiatrołąpu a z wiatrołapu i małego pomieszczenia które możnaby zaadoptować na garderobę pokój gościnny bądź gbinet w którym nie znajdą mnie dzieci :) Kuchnia otwarta na salon, mała kwadratowa i obok niej miejsce na kominek. Poszliśmy wyżej. Półpiętro wypełniała cała przestrzeń nad garażem i pomieszczeniem gospodarczym. Na półpiętrze dwa pomieszczenia jedno na łazienkę, drugie na obszerny pokój. I kilkoma schodkami do góry, na poddasze. Tu przywitała nas słoneczna duża otwarta przestrzeń do własnej aranżacji. Spokojnie da się tu urządzić trzy sypialnie, dla dzieci z balkonami, dla nas bez. Dach od wewnątrz wygląda na bardzo solidny, pomimo, że przytkryty jest jedynie papą nie zauważyliśmy śladów wilgoci czy zacieków. W domu pozostawiono całą masę materiałów budowlanych, ponoć poprzedni właściciele zmienili nagle plany życiowe. Według okazanego nam projektu NIE JEST TO OPAŁEK, to projekt indywidualnie realizowany przez właścicieli. Kolejną niespodzianką było to, że do budynku nie doprowadzono instalacji wodno kanalizacyjnej co wydawało mi się, że na tym etapie budowy już powinno być. Doprowadzony jest jedynie prąd wraz z siłą i telekomunikacja polska :) Reasumując ja optymistka jestem na duże TAK, mąż realista na małe TAK a co Wy sądzicie moi drodzy doświadczeni czytelnicy ?